Zjedz sobie las
Majestatyczne i tajemnicze. Każde z nich wyznacza krąg życia dla innych organizmów. Razem tworzą zbiorowość zwaną lasem. Muzyka wiatru w ich liściach przynosi ukojenie, zielona korona daje cień. Drzewa mają niezliczoną liczbę zalet. Są budulcem, produkują tlen, ocieniają glebę, stanowią pożywienie dla zwierząt. Dawniej wykorzystywano ich wszelkie pożytki – od drewna po liście. Dziś pamięć o tym powraca, otwierając przed nami nieznane doznania kulinarne. Bo drzewa (a raczej niektóre ich elementy) można jeść. Na zdrowie!
Kulinarna podróż w świat drzew i ich darów powinna zacząć się od zbudowania własnej bazy merytorycznej. Warto zaopatrzyć się w książki, które przybliżą terminy, techniki zbiorów oraz przetwarzania, będąc jednocześnie kluczem do oznaczania roślin. Smak nowych zdobyczy roślinnych należy oswajać stopniowo. Niektóre z liści lub owoców drzew są cierpkie, inne gorzkawe, a jeszcze inne wyjątkowo aromatyczne. Na początku warto dodawać do potraw odrobinę, sprawdzać ich smak oraz własne reakcje alergiczne (które mogą przecież wystąpić), a dopiero później przemycać do kuchni kolejne leśne aromaty.
Co można zjeść? Zacznijmy od liści brzozy, buka, owoców głogu oraz żołędzi. Później można zacząć smakować igiełki sosny lub pyszności pozyskiwane ze świerku. Smakowity cykl o „lesie na talerzu” dopiero u nas startuje. Czasem zaopatrzymy Was w porady i podpowiedzi, a czasem w gotowe przepisy.
Liście brzozy
Wydawać by się mogło, że listki tego drzewa są bardzo smaczne. Malutkie i trójkątne wyglądają smakowicie, ale w rzeczywistości są lekko gorzkawe. Mimo to można je spożywać prosto z drzewa i stosować chociażby jako dodatek do zup lub sałatek (wspaniale podkręcają smak). Można je też ususzyć, bo mają mnóstwo właściwości leczniczych. Z suszonych liści brzozy najlepiej robić napary. Ususzone liście świetnie pasują też do koktajli, wszelkich past warzywnych lub jajecznych. Można nimi posypywać kanapki lub inne dania.
Działanie zdrowotne
Listki brzozy działają oczyszczająco na organizm, łagodzą bóle stawów, pomagają w czasie przeziębienia (mają napotne i przeciwbólowe właściwości). W ich składzie znajdziemy mnóstwo składników odżywczych takich jak flawonoidy, saponiny, garbniki, betulinę, olejki eteryczne czy kwas askorbinowy. Mają w sobie także sole mineralne np. związki potasu, wapnia, żelaza, manganu, cynku oraz magnezu.
Jak i gdzie zbierać?
Najlepiej zbierać je, gdy są młode i nieco lepkie, a więc wiosną. Wtedy będą cieniutkie, a gdy podniesiemy je i popatrzymy „pod słońce” niemalże przezroczyste. Te dojrzałe liście (które są na drzewach teraz) również są niczego sobie, choć przed dodaniem do sałatki lub zupy warto je posiekać. Trzeba pamiętać, by wybierać takie drzewa, które rosną z daleka od aglomeracji miejskich, gdyż liście brzozy „lubią” kumulować zanieczyszczenia.
Jak suszyć i przechowywać?
Zebrane listki trzeba ułożyć na ściereczce (pojedynczo), a następnie zostawić do wysuszenia w ciemnym i przewiewnym miejscu. Później można przechowywać w szklanym pojemniku. Aby przygotować napar wystarczy zalać dwie łyżeczki suszu wrzątkiem, a później odczekać ok. 10 minut. Taką „herbatkę” można posłodzić miodem lub dodać odrobinę syropu.
A może prażona bukiew?
U schyłku lata warto przygotować się do zbierania nasionek buka zwanych inaczej bukwią. Zazwyczaj zbiera się je już od początku października. Nasionka są ukryte w łupinie przypominającej nieco jeża. W smaku nieco słodkie, a na dodatek zawierają wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Co prawda są malutkie i trzeba się trochę „nagimnastykować”, by je wyłuskać, ale warto spróbować. Surowe nasionka zawierają faginę, czyli alkaloid działający podobnie jak alkohol. Aby nie nabawić się mdłości lub bólu głowy lepiej nie przesadzać ze spożywaną ilością. Takie nasionka, czy też orzeszki można jednak uprażyć na patelni lub w piekarniku i posypywać nimi sałatki, wszelkie pasty, a nawet makarony. Są aromatyczne i bardzo wyraziste w smaku.
Liście buka
Charakterne są też młode liście buka: kwaskowate (trochę przypominające w smaku szczaw), z delikatnie cytrynową nutą. Podczas jedzenia delikatnie szczypią w język, ale są świetnym składnikiem bukowego pesto, babeczek jajecznych oraz sałatek. Dobrze pasują też do pierogów z wędzonym twarogiem. Najlepsze są oczywiście młode liście (te zbierane na przełomie kwietnia i maja), starsze lepiej zostawić na drzewie.
Żołędziowe pyszności
Podłużne walcowate nasiona w gustownym bereciku z antenką to owoce dębów. Najlepsze do spożycia są te pochodzące z dębu szypułkowego lub bezszypułkowego. W dawnych czasach każda wiejska gospodyni miała je w swojej spiżarni. Dlaczego? Zawierają dużo energetycznej lekkostrawnej skrobi, witaminy z grupy B, kwas foliowy, magnez, potas. Żołędzie mają dobroczynny wpływ na nasz układ pokarmowy i wątrobę.
Kiedy i jak zbierać?
Tradycja nakazuje, by zbierać je po św. Michale, czyli po 29 września. Wybieramy takie drzewa, które rosną z dala od zgiełku miast. Spośród nasion do naszego koszyka powinny wpaść te, które nie są uszkodzone i nie mają oznak nadgryzania przez owady. Trzeba pamiętać, że żołędzie nadają się do spożycia, ale dopiero po usunięciu z nich gorzkawej taniny (co robi się zazwyczaj przez moczenie i wielokrotne płukanie). Wówczas przed każdym miłośnikiem kulinarnych eksperymentów otwierają się niezmierzone przestrzenie wariacji kuchennych.
Owoce głogu
Czerwone jak serce owoce głogu otaczają swoją pieczą nasze naczynia krwionośne oraz serce. Wszystko za sprawą flawonoidów i procyjanidów. Dzięki flawonoidom serce działa bardziej wydajnie. Drugi składnik obniża ciśnienie krwi. Owoce i kwiaty zawierają także duże ilości witamin C i PP, A oraz B. Kwiaty głogu przyciągają słodkim zapachem, a czerwone lśniące owoce kuszą jesienią.
Jak ususzyć kwiaty głogu?
Z kwiatów można zrobić susz. Aromatyczne kwiatostany ścinamy w całości w słoneczny dzień. Ważne, by kwiaty były w pełni kwitnienia. Następnie suszymy je w przewiewnym i ciemnym miejscu, lecz ciepłym miejscu. Białe kwiecie przechowujemy w słoikach lub w lnianych woreczkach. Z owoców głogu można zrobić natomiast pulpę, która będzie dodatkiem do różnych zup, kremów warzywnych lub sosów. Świetna jest też marmolada z owoców głogu. Przepis poniżej.
Marmolada z owoców głogu
Aby zrobić głogową słodką masę, potrzeba ok. ½ kg dojrzałych owoców głogu, ½ kg cukru, sok z ½ cytryny oraz 150 ml wody. Najpierw myjemy owoce i usuwamy z nich pestki, a później dodajemy wodę i gotujemy na wolnym ogniu aż głóg zmięknie. Następnie studzimy i blendujemy na gładką masę, przelewamy do garnka, dodajemy cukier oraz cytrynę i zaczynamy gotować (ok. 10 min.). Miksturę odstawiamy na całą noc, a na drugi dzień ponownie zagotowujemy i trzymamy na ogniu tak długo aż owoce staną się szkliste. To znak, że marmolada jest gotowa i można ją przełożyć do słoiczków.